Gwarancja dla wybrednego Beneficjenta
Jeden z naszych stałych i starych Klientów wykonał właśnie 4 kontrakty budowlane dla niemieckiego generalnego wykonawcy (inwestycje miały miejsce w Polsce). Sytuacja standardowa, jest protokół odbioru – trzeba przygotować gwarancje usunięcia wad i usterek. Wachlarz możliwości szeroki. Lecimy!
No i się okazało, że nie lecimy. Beneficjent gwarancji (potencjalny na razie) słynie w zasadzie we wszystkich towarzystwach ubezpieczeniowych z tego, że akceptuje jedynie swój wzór gwarancji. Jeden jedyny. Wzór ma to do siebie, że jest bardzo krótki i sprowadza się w zasadzie do tego, że ubezpieczyciel zobowiązuje się do przelania pieniędzy na jakiekolwiek hasło, że ma je przelać. Bez wskazywania co się zepsuło, bez przesyłania informacji o wcześniejszym wezwaniu do usunięcia usterek przez wykonawcę etc.
Jak podejść do takiej sytuacji?
Przygotowanie gwarancji to gra pomiędzy brokerem, beneficjentem, zleceniodawcą a ubezpieczycielem. Mamy czterech aktorów. Zazwyczaj (taka w ogóle mam wrażenie jest maniera finansistów, bankowców również) podejście jest takie: wyślijmy wniosek, zobaczymy co analityk powie. W tym wypadku co powie na taką a nie inną treść… I to taka loteria, która może zająć długie tygodnie…
Po co strzelać? Skontaktowaliśmy się z Beneficjentem (zależy im na przyjęciu gwarancji, rozliczeniu kontraktu, zapłaceniu reszty pieniędzy i zamknięciu tematu). Ustaliliśmy sprawnie od kogo w ostatnim czasie dostali gwarancje – z jakiego towarzystwa ubezpieczeniowego? Generali i Hestia. Mocno zawężone pole poszukiwań. Kontakt z Hestią, nasz Klient znany. Hestia mówi: dobrze, ale przy takich zapisach chcemy 30% kaucji. Zamiast trzymać 100% pieniędzy jako kaucja u generalnego wykonawcy, Klient dostałby te środki do siebie ale musi wpłacić 30% jako kaucję do Hestii. Lepiej ale jeszcze nie dobrze. Trochę szkoda tej Kaucji.
Kontakt z Generali. Generali mówi: Ok, zrobimy. Bez kaucji.
W tym momencie siadamy do wypełnienia wszystkich dokumentów, które będziemy wysyłać. Bez strzelania i tracenia czasu na próby. Warto czasem zacząć od tyłu, zasięgnąć najpierw języka i nie tracić czasu.